sobota, 7 czerwca 2014

#3

#Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.#

-Marta, powiedz coś!- nie mówi nic, a jej knykcie nabierają koloru kredy. Wrzuca walizkę Michała do bagażnika i bez słowa wsiada do samochodu. Liczyła na podróż u boku narzeczonego, a musi odwieźć do Bełchatowa swoją rywalkę, największego wroga. Piccinini umie zagrać jej na nosie, jak nikt potrafi wyprowadzić z równowagi. Miała nadzieję, że wraz z zakończeniem gry we Włoszech nie będzie musiała jej oglądać, ale pomyliła się. Nikt jej nie uprzedził, nikt nie powiedział, że znów będzie się musiała męczyć z nią w jednym zespole. Nie rozumiała decyzji Konrada, który doskonale wie o całej sytuacji, a mimo wszystko zdecydował się zatrudnić je obie w swoim zespole. Nie jest dzieckiem i wie, że nie może owinąć sobie świata wokół palca. Nikt jednak nie zabroni jej się złościć i gwałcić pedału odpowiedzialnego za ilość gazu.
-Chcesz nas zabić?! Kochanie nie miałem pojęcia, że ona będzie w Sofii, że będzie jechać do Polski. Ba! Skąd miałem wiedzieć, że będzie grała w Bełchatowie?- rozmawiają spokojnie, Francesca nic nie rozumie. W lusterku wstecznym Wlazły widzi na jej twarzy złośliwi uśmiech. Jej nerwy są dla niej pożywką. Nie może dać jej satysfakcji, nie pozwoli wejść sobie na głowę. Próbuje się wyciszyć, zwalniając pedał gazu. Michałowi jednak nie odpowiada choć wie, że nie zrobił nic złego. We Włoszech nie mogła mieć nawet cienia wątpliwości, że jego rodaczka jeszcze coś dla niego znaczy. Ona próbowała coś wskórać, chciała do niego wrócić, ale on się tym nie przejmował, nie widział możliwości powrotu.
-Przepraszam Michał. Wiesz po prostu jak ta kobieta na mnie działa. Kiedy pomyślę sobie, że będę z nią znowu grać w jednym zespole to mi nie dobrze. Pójdziemy dziś na jakieś piwo czy coś? Muszę się wyszumieć i w ten sposób rozładować nerwy. Piszesz się?- pierwszy uśmiech do narzeczonego po jego powrocie z Bułgarii. Z tych emocji nawet nie zdążyła mu pogratulować awansu na Igrzyska Olimpijskie. Wszystko postara się nadrobić wieczorem. Córkę odda pod opiekę dziadków. Zabierze brata i jego żonę. Od tak dawna nigdzie razem się nie bawili. Ostatni raz to chyba mieli okazję na ślubie Pauliny i Mariusza.
-No już dobrze, nie ma o czym mówić. A twój pomysł mi się podoba. Pojedziemy do naszego domu, potem odświeżę się u rodziców i możemy myśleć o zabawie. Kocham cię wiesz?- położył dłoń na jej kolonie, delikatnie ją zaciskając. Piccinini na tylnym siedzeniu głośno krząknęła. Marta nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiłaby jej na złość. Trzymając mocno kierownicę odchyliła głowę i pocałowała szatyna w środek ust. Brakowało jej tego. Brakowało jej tych ust. Brakowało jej tych ramion, w których czuła się bezpiecznie jak nigdy. Może nie odczuwała nadmiernej satysfakcji w alkowie, ale przecież nie samym seksem żyje człowiek. Liczy się życie codzienne, a to u boku Michała zapowiada się na sielankę.
Wyrzuca Włoszkę pod Energię. Nie oczekuje podziękowań, sama też nie sili się na żadne miłe słowa. Kiedy jest pewna, że Francesca oddaliła się na bezpieczną odległość, odjeżdża z piskiem opon, zostawiając ją w osłupieniu. Z dala od niej Marta uspokaja się, na jej twarzy pojawia się nawet uśmiech. Droga do Wielunia nie zajmuje im dużo czasu. Fundamentu domu ukazują się im w całej okazałości. Łasko jest w siódmym niebie, gdy przekracza jego próg. Wydaje się jakby nie miał za sobą podróży samolotem. Świadomość tego, że stąpa się po domu marzeń jest silniejsza od zmęczenia i trudów podróży. Podchodzi do szefa ekipy remontowanej i o czymś zacięcie z nim dyskutuje.
-No panowie, ale umawialiśmy się na unigrunt z Atlasu. Nie chcę potem oglądać odpryśniętych łat na ścianach.- Marta patrzy na niego z podziwem. Zawsze walczy o swoje do samego końca. Przy nim ma pewność, że nic złego nie może się stać jej i ich córce.
-Misza chodź, daj panom spokojnie pracować. Pojedziemy do rodziców, weźmiesz prysznic i coś zjesz, a przede wszystkim zobaczysz się z córką.- na wzmiankę o Lence, Michał uśmiecha się. Zaprawy murarskie i farby schodzą na dalszy plan. Narzeczeni wychodzą z domu i wsiadają do auta, pożyczonego od Mariusza. Atakujący jest zmęczony. Co chwila mu się poziewa. Bije się po twarzy, by się rozbudzić, ale zupełnie bezskutecznie. Zanim dojechali do rodzinnego domu Wlazłych, Michał spał już w najlepsze mocnym snem. Szatynka nie wiedziała co zrobić. Nie miała serca go budzić, choć z drugiej strony nie chciała potem słuchać o problemach z plecami po niewygodnym spaniu. Wyszła z samochodu i podeszła od strony pasażera. Otworzyła drzwi i delikatnie pogłaskała narzeczonego po policzku, całując go w niego. Poruszył się nieznacznie z uśmiechem na twarzy. Ponawiała próby do skutku i w końcu za którymś razem Łasko niechętnie otworzył oczy. Nieprzytomny wysiadł samochodu, cudem utrzymując się na nogach. Gdy przekroczył próg zaprogramował sobie w głowie, że jak najszybciej musi się znaleźć się pod prysznicem, a potem w pokoju Marty.
-Padre!!!- w przedpokoju pojawiła się Lenka z okrzykiem radości. Rzuciła się na ojca zupełnie nieświadoma, że nie jest on w najlepiej formie. Michał nie zbył jej, choć wyraźnie walczył sam ze sobą.
-Mój aniołek!- postawił ją na ziemi i pocałował w czoło. Córka chciała mu opowiadać o tym co działo się w jej życiu podczas jego nieobecności, ale Łasko o mały włos nie zasnął, opierając głowę o futrynę.
-Idź się wyśpij tato, potem pogadamy.- szatyn uśmiecha się niemrawo i idzie w kierunku łazienki z zamiarem realizacji swoich planów. Teściowie są wniebowzięci, że Michał przyjechał już do Polski. Marta dzwoni do brata i umawia wieczorne wyjście. Lenka szykuje ojcu kanapki, które stawia obok łóżka w pokoju Marty. Wszystko jest tak, jak powinno być. Nikt już nie wraca do przeszłości, wszyscy z nadzieją patrzą w przyszłość.
~*~
Nie chce jechać do Bełchatowa bo wie, że czeka go tak konfrontacja z Martą. Zdaje sobie sprawę, że wiecznie nie uda mu się przed nią ukrywać, ale sam z własnej woli nie chce wracać do wspomnień. Nie teraz, gdy stara się odbudować swoje małżeństwo. Idzie mu całkiem nieźle. Stara się pomagać Dagmarze i spędzać z nią więcej czasu. Dziś właśnie chciał iść z nią do kina, a tu brunetka chce na siłę uszczęśliwić go spotkaniem w gronie przyjaciół.
-Nie chce mi się wierzyć, że odpuścisz spotkanie z Mariem.- w innej sytuacji pewnie cieszyłby się, że zobaczy się z przyjacielem, ale teraz? On, Marta i Mariusz mają wspólną przeszłość, o której na dobrą sprawę nie wiele osób ma pojęcie. Dagmara wie tylko tyle, że kiedyś mieli się ku sobie. Taką samą wiedzą dysponuje Paulina i Łasko. Żadnych szczegółów. 
-Daguś jestem zmęczony. Nie możemy zostać w domu i spędzić tego czasu tylko we dwoje?- za wiele tego czasu poświęcił kobietom, które nie były tego warte.
-Już obiecałam Pauli, że przyjedziemy. No nie daj się prosić, nie będziemy długo siedzieć, jeśli nie będzie ci się podobać.- Mariusz pewnie o niczym nie wie, bo sprawy w swoje ręce wzięła jego żona. On na pewno nie upierałby się tak przy tym, by razem z żoną pojawił się na tym spotkaniu. Nie odmówi jej, nie ma argumentów.
-No dobrze. Wezmę tylko prysznic i możemy jechać.- całuje przelotnie jej czoło, podnosząc się z kanapy. W drodze do łazienki dogląda jeszcze syna, głaszcząc jego głowę.
Szybki prysznic, higiena jamy ustnej i ułożenie fryzury. Wizyta przy szafie, wygrzebanie najlepszej czarnej koszuli w szare prążki i szarych, niezbyt obcisłych rurek. Spojrzenie w lustro. Łapie się na tym, że chce dobrze wyglądać, ale nie wie dokładnie dlaczego. Dla Dagmary? Ona przecież zanim szaleje, nawet jeśli ma na sobie rozciągnięty dres jeszcze z czasów gry w Trento. Nie stroi się przecież dla Mariusza i jego żony. Robi to z myślą o Marcie. Tylko co jej chce pokazać? Że straciła takiego faceta? Przecież to przez niego wszystko się rozpadło. Ona tylko ułożyła sobie życie u boku innego mężczyzny. A może to Michałowi chce pokazać, że nie może się z nim równać? Jasne, że może. Uroda to przecież kwestia gustu.
-Mój najprzystojniejszy mąż na świecie.- w sypialni pojawia się Dagmara. Staje za jego plecami i obejmuje go mocno. Uśmiecha się do odbicia w lustrze. Brunetka założyła czarne jeansy i bluzkę z baskinką. Włosy podpięła lekko do góry, dodając do tego delikatny makijaż i złote kolczyki. Te, które kupił jej ostatnio na rocznicę ślubu. Oni też nie mają się czego wstydzić. Są ładną parą, są dobranym małżeństwem.
-Moja najpiękniejsza żona świecie.- odwrócił się do niej i pocałował. Ostatnia szansa na to, by nie chciała jechać do Bełchatowa. Oddaje pocałunki, ale niezbyt długo.
-Jedziemy, bo będą na nas czekać.- całuje jego skroń i trzymając się za ręce oboje schodzą na dół. W drzwiach stoi już mama Dagi, która przyjechała na kilka dni, by odciążyć trochę małżeństwo i pozwolić im nacieszyć się sobą przed wyjazdem Winiarskiego na zgrupowanie.
-Bawcie się dobrze!- całuje ich policzki na odchodne i wypuszcza z domu. Michał wyjeżdża samochodem z garażu, Dagmara zajmuje miejsce pasażera. Włącza radia, by nastroić ich przed zabawą. Dobrze wie co ma włączyć. Jedna z piosenek Dżemu zawsze robi na nim wrażenie. Oboje w tym momencie myślą o tym samym. O dniu ich ślubu, o jego śpiewie. Wziął wtedy gitarę, usiadł z nią na środku sali i zaśpiewał jak najlepiej potrafił „Whiskey moja żono”. Było trochę śmiechu, ale ogólnie wszystkim się podobało. Kiedy urodził się Oliwier wydawało mu się, że złapał Pana Boga za nogi, że już rozprawił się z przeszłością. Potem było kilka chwil strachu, gdy z całą rodziną miał przeprowadzać się do Włoch. Bał się, że przeszłość powróci do niego, a on nie będzie umiał sobie z nią poradzić. Pierwsze spotkanie z rodziną Marty przyniosło mu odpowiedzieć, że do przeszłości nie ma powrotu. Zdał też sobie wtedy sprawę, że nie przestał jej kochać. Była w jego sercu, gdy kochał się z Dagmarą, gdy przysięgał jej miłość przed ołtarzem w gronie rodziny i przyjaciół. Wtedy nastąpił też dziwny przełom w jego życiu. Zaczął kierować się zupełnie innymi wartościami niż dotychczas. Nie biegł do domu jak na złamanie karku po każdym treningu, by jak najwięcej czasu spędzić z żoną i synkiem. Wychodził z kolegami na miasto, bawił się w przelotne flirty. Na ziemi włoskiej miał kilka romansów, kilka przypadkowych spotkań z kobietami w hotelowych pokojach.
-Jesteśmy na miejscu.-to Dagmara prowadziła samochód, on siedział z boku, wspominając przeszłość. Kiedy wysiedli z samochodu i kierowali się do jednego z bełchatowskich klubów, na parkingu pojawił się samochód Mariusza. Winiarscy byli przekonani, że to Wlazły z żoną podobnie jak oni, nie mogli wyrobić się wcześniej, choć mieli zdecydowanie bliżej. Nie można opisać zdziwienia, jakie wymalowało się na twarzy Michała, gdy od strony pasażera wysiadła Marta. Serce zabiło mu mocniej, a krzyżujące się spojrzenie przyprawiło go o wystąpienie zimnych potów na ciele. Chwycił dłoń Dagmary jakby w geście podkreślenia, że ułożył sobie życie podobnie jak Wlazły.
-Miło was widzieć.-Łasko zapoczątkowuje powitanie. Całuje policzek Dagi, a Winiarowi podaje rękę. Czas na nich. Muszą się do siebie zbliżyć na odległość, która do tej pory była im zakazana, choć wcześniej posuwali się znacznie dalej. Muszą musnąć swoimi ustami policzki, a najchętniej zrobiliby wszystko, byleby tylko do tego nie doszło. Skórę ratuje im Paulina, która zniecierpliwiona wyszła z klubu i nawołuje ich do wejścia.
-Witaj Marta…

-Witaj Michał…


~*~
Co tydzień chyba nie dam rady dodawać, bo zaczęłam pracować. Na trzy zmiany, więc jakiś czas na pewno znajdę, ale przez pierwszy czas będę się musiała przyzwyczaić do nowego tryby życia. Muszę też się przyzwyczaić do tego, że piszę, że mam porozpoczynane blogi, które muszę dokończyć, bo tak sobie założyłam, że wszystko zawsze doprowadzę do końca. Na razie mam takie zbiorcze notki pod postami na blogach, ale w przyszłości powinno się to zmienić. Wiem, że to uciążliwe dostać informację, że pojawiło się tyle nowości, ale postaram się to zmienić w najbliższym czasie. Pozdrawiam :*

Zapraszam też tutaj:
Szesnastka-->tutaj<klik>
XXIV-->tutaj<klik>
3-->tutaj<klik